Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
już spirytus dobrze się zagotował
w brzuchu, objęci ramionami zaczęli śpiewać piosenki o Kaśce "co to
miała zeza i dobrze nie wiedziała, z kim się całowała" albo o Marysi
"spod lasa, co długi warkocz miała i chętnie dawała to, na czym
siedziała"...
Słońce dawno już zaszło, a oni nie opuszczali klepiska stodoły. Kiedy
wysuszyli dno konewki, Pawlak sięgnął do flaszek, których zawartość
jeszcze rano wypełniała słoje z eksponatami.
- A skąd u ciebie takie zapasy? - dziwił się Kargul, licząc zatkane
zwitkami z gałganka szyjki flaszek.
- Czego to człowiek z głodu nie wymyśli - filozoficzną uwagą chciał
zbyć ciekawość sąsiada. Dopiero kiedy ten uniósł
już spirytus dobrze się zagotował<br>w brzuchu, objęci ramionami zaczęli śpiewać piosenki o Kaśce "co to<br>miała zeza i dobrze nie wiedziała, z kim się całowała" albo o Marysi<br>"spod lasa, co długi warkocz miała i chętnie dawała to, na czym<br>siedziała"...<br> Słońce dawno już zaszło, a oni nie opuszczali klepiska stodoły. Kiedy<br>wysuszyli dno konewki, Pawlak sięgnął do flaszek, których zawartość<br>jeszcze rano wypełniała słoje z eksponatami.<br> - A skąd u ciebie takie zapasy? - dziwił się Kargul, licząc zatkane<br>zwitkami z gałganka szyjki flaszek.<br> - Czego to człowiek z głodu nie wymyśli - filozoficzną uwagą chciał<br>zbyć ciekawość sąsiada. Dopiero kiedy ten uniósł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego