wille, budowane w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, okolone szklarniami i hektarami żyznej ziemi, Pod Dębową Górą składało się z baraków, ziemianek, naprędce skleconych klitek, które pływały, pławiły się we własnym, globalnym, niekończącym się rynsztoku. <br>Z dawno już zużytych i wyeksploatowanych materiałów, które zwożono z miejskiego wysypiska śmieci, do istniejących już klitek dobudowywano następne, jeszcze mniejsze, jeszcze bardziej koślawe. Jedyny zarobek miało się Pod Dębową Górą z produkcji bimbru, jedyna praca na przegniłych deskach, w śmierdzącej alkoholem pościeli, odbywała się między mężczyzną a kobietą. Z nudów, braku światła, ze złości, z przepicia. Potem się dostawiało kolejne fragmenty klitek, klatek, dolepiało się, dosztukowywało