dusiła, była przykra. Marta postanowiła jednak zachować cierpliwość. Zniesie i wypyta o pretensje gościa. Jak dotąd Mielczarek wciąż okazywał jej rodzaj sympatii. Może nawet sprawiała mu przyjemność rozmowa z "panią buchalter".<br>- Jakby paniusia oczu zbyła, za przeproszeniem. A przecie z pani niewiasta, co życie zna. Uczona, przystępna.<br>- Czym się pan kłopocze, panie Mielczarek?<br>- Ziemię dali, nie powiem. Znaczy się, my tera gospodarze, nie dworusy?<br>- Chyba tak - przytaknęła.<br>- I to, co zbierzem, nasze? Całkiem, dla kużdego?<br>- Chyba tak. Najwyżej podatek zapłacicie. Dziedzica także obowiązywał, przed wojną był niemały.<br>- Podatek? Od początku, od zaraz?<br>- Może nie. Może w przyszłym roku? Nie wiem. Będzie