Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
je i rzucono, gdy śnieg przestawał już padać, gdyż ich świeża, soczysta zieleń wyraźnie odcinała się od nieskalanej bieli śniegu.
Gajowy był człowiekiem z natury ciekawym i podejrzliwym, uchodził za dobrego strażnika lasu, toteż podszedł i rozgarnął gałęzie, aby sprawdzić, czy czegoś pod nimi nie ukryto. Tak bowiem często postępowali kłusownicy, nie chcąc w biały dzień taszczyć do domu upolowanej sarny lub dzika. Ukrywali zwierzynę, by nocą wrócić po nią z furmanką.
Gajowy Wincenty Z. od razu poznał, że pod cienką powłoką śniegu leżą zwłoki człowieka. Zaklął siarczyście i na powrót ułożył gałęzie tak, jak były, po czym szybkim krokiem poszedł
je i rzucono, gdy śnieg przestawał już padać, gdyż ich świeża, soczysta zieleń wyraźnie odcinała się od nieskalanej bieli śniegu.<br>Gajowy był człowiekiem z natury ciekawym i podejrzliwym, uchodził za dobrego strażnika lasu, toteż podszedł i rozgarnął gałęzie, aby sprawdzić, czy czegoś pod nimi nie ukryto. Tak bowiem często postępowali kłusownicy, nie chcąc w biały dzień taszczyć do domu upolowanej sarny lub dzika. Ukrywali zwierzynę, by nocą wrócić po nią z furmanką.<br>Gajowy Wincenty Z. od razu poznał, że pod cienką powłoką śniegu leżą zwłoki człowieka. Zaklął siarczyście i na powrót ułożył gałęzie tak, jak były, po czym szybkim krokiem poszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego