Milos Forman, który w swoim "Skandaliście Larrym Flincie", filmie o twórcy amerykańskiego magazynu porno "Hustler", podjął temat granic wolności słowa, postawił pytanie, czy granicę tę może poszerzać świadoma prowokacja obyczajowa. Sam obraz został nawet przełknięty przez konserwatywną część społeczeństwa, krytykom nie spodobał się natomiast plakat ukazujący Flinta ukrzyżowanego na łonie kobiety. Dystrybutor w wyniku protestów wycofał plakat z obiegu.<br>Na tle tych dzieł Kevin Smith nie zasługuje na miano obrazoburcy. Jego film jest miałki intelektualnie, Smith nie jest nawet prowokatorem, bo swoją awanturę o Pana Boga zamienia w tanią zgrywę.<br>A na ekranie raczej zabawa niż bluźnierstwo<br><br>Na seansach nie ma