Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
zabił Hieronima.
- Czy on żyje? - spytała szeptem.
- Nie wiem. Zawieziono go do Łodzi. Ja przywiązałem się do niego jak do młodszego brata. Obecnie sam jestem w to uwikłany. Sądzę, że lepiej dla pani, może okrutne są moje słowa, być dzisiaj wdową. Umarłych można kochać niezależnie od wszystkiego. Bo pani go kocha, prawda, swojego męża?
- Tak.
Ciała układano rzędami i przykrywano szarym papierem. Papier przyciśnięty kamieniem, dość ciężkim i dużym, żeby utrzymał. Pozbawione chmur, bezobłoczne niebo. Płynie ku niemu, dosięga błękitu odór. Wisi nad Parkiem Dreszera, nad koronami nielicznych drzew, które się ostały, nad skwerem. Mokotowscy ogrodnicy obsadzili rabaty, wątłe klomby kolorowych
zabił Hieronima.<br> - Czy on żyje? - spytała szeptem.<br> - Nie wiem. Zawieziono go do Łodzi. Ja przywiązałem się do niego jak do młodszego brata. Obecnie sam jestem w to uwikłany. Sądzę, że lepiej dla pani, może okrutne są moje słowa, być dzisiaj wdową. Umarłych można kochać niezależnie od wszystkiego. Bo pani go kocha, prawda, swojego męża?<br>- Tak.<br>Ciała układano rzędami i przykrywano szarym papierem. Papier przyciśnięty kamieniem, dość ciężkim i dużym, żeby utrzymał. Pozbawione chmur, bezobłoczne niebo. Płynie ku niemu, dosięga błękitu odór. Wisi nad Parkiem Dreszera, nad koronami nielicznych drzew, które się ostały, nad skwerem. Mokotowscy ogrodnicy obsadzili rabaty, wątłe klomby kolorowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego