żadnego powodu obrażał i wyrzucał! Wreszcie przemiły właściciel "Szałasu pod Reglami" zostawił nas w spokoju, aby po paru minutach znów się przysiąść. (Tak robił kilka razy). Za każdym razem coraz bardziej nas obrażał, wreszcie zaczął klaskać i mówić wręcz, że nas wyrzuca, bo jak nie... Wołał nawet (do pomocy?) swojego kolegę, który siedział przy stoliku obok, ale ów kolega był tak pijany, że nie reagował. W pewnym momencie miałyśmy wrażenie, że "właściciel" przejdzie od słów do rękoczynów. Wreszcie kobieta, która siedziała z nimi wcześniej przy jednym stoliku poprosiła, aby zostawił nas w spokoju, a potem siłą odciągnęła na bok.<br>Dowiedziałyśmy się