Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
licha. Teraz kombinujemy, żeby ściągnąć z Holandii sprzęt do hodowli w wodzie. Pod lampką w mieszkaniu, pełen kultur. Krzak kurdupel na pół metra, a jarania z tego na kolejne dwa lata. W ostatnie wakacje wpadłem na działkę. Spotykam chłopaków, z którymi pogrywałem w piłkę. Mówią, że w D. (wieś gminna) koleś z C. (powiat) otworzył knajpę. Pytam, jak jest w knajpie. A oni: "Zajebiście. Zimny browar z kranu za dwa pięćdziesiąt, no i co sobotę, jak są tańce, można kupić skuna". Zatkało mnie. "No trawę. Co ty? Z miasta jesteś i skuna nie znasz?" Myślałem, że padnę. Chłopy od pługa oderwane
licha. Teraz kombinujemy, żeby ściągnąć z Holandii sprzęt do hodowli w wodzie. Pod lampką w mieszkaniu, pełen kultur. Krzak kurdupel na pół metra, a jarania z tego na kolejne dwa lata. W ostatnie wakacje wpadłem na działkę. Spotykam chłopaków, z którymi pogrywałem w piłkę. Mówią, że w D. (wieś gminna) koleś z C. (powiat) otworzył knajpę. Pytam, jak jest w knajpie. A oni: "<orig>Zajebiście</>. Zimny browar z kranu za dwa pięćdziesiąt, no i co sobotę, jak są tańce, można kupić <orig>skuna</>". Zatkało mnie. "No trawę. Co ty? Z miasta jesteś i <orig>skuna</> nie znasz?" Myślałem, że padnę. Chłopy od pługa oderwane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego