i pokaleczony i krwawiący S. Burzyński powiedział: "<hi>stała się tragedia</>". Boniek bez słowa zaprowadził obu do pokoju, polecił żonie przygotowanie kawy, obmył i opatrzył rękę koledze, poprosił żonę, by wyszła do znajomej, nalał koniaku, poczekał aż Burzyński go wypije, po czym zapytał co właściwie się stało... W trakcie opowiadania o kolizji, wiedząc już, że miał miejsce wypadek drogowy, dwukrotnie jeszcze napełnił kieliszek Burzyńskiego. Sam jest kierowcą od kilku lat.<br><br>Zgodna relacja piłkarzy z wizyty u Zbigniewa Bońka kończy się na momencie picia koniaku. Już okoliczności picia przedstawiali inaczej. Piotr Gajda był pewien, że na ławie w gościnnym pokoju stały trzy kieliszki