iz butyłki, minęło południe, wieczór, zapadł zmierzch, a oni nie odrywali się od siebie, i Felek podśpiewywał, zamroczony:<br><br>Mat' moja artistka,<br>otiec moj kapitan,<br>siestrionka gimnazistka,<br>ja russkij chuligan...<br><br>a my znaliśmy tę piosenkę, i najpierw Albin podjął melodię i słowa:<br>Mat' swoju zariezał,<br>otca ja zamorił,<br>siestrionku gimnazistku<br>w kołodce utopił...<br><br>i przyszła kolej na mnie:<br><br>Sieżu ja za rieszotkoj<br>i dumaju o tom,<br>kak babuszku-staruszku<br>udarił ja kamniom...<br><br>a gdy wreszcie u progu nocy Tamara Grigoriewna zwlekła się z posłania i zapaliła lampę naftową, i gdy tak stała odwrócona do niego tyłem, Felek dojrzał w nagłym błysku ruchliwego