Kiedy wokół kogoś tak wiruje czas, doznaje się wrażenia, że niczego nie można przychwycić na gorącym uczynku. Każde opowiadanie jest o czymś, co stało się wczoraj, dnia dzisiejszego nie udaje się dogonić nigdy. Z dziennikarskiego nawyku notowałam po każdym spotkaniu jakiś niekoniecznie ważny szczegół, który jak mi się wydawało oddawał koloryt chwili. Te krótkie notatki poprzedzają teraz opowiadania pani Krystyny.<br>Tylko w czasie ostatniej wizyty w Milanówku magnetofon stał nie przed panią Krystyną, lecz pomiędzy nami pośrodku i zapisywał rozmowę, w której próbowałyśmy pozbierać i skomentować wszystkie wątki, pytając również, ja panią Krystynę, a ona samą siebie: co dalej?<br>Warszawa, listopad