ze spatynowanego srebrą, tak akuratny w swoim kształcie i miejscu na niebie, że nieomal serce mi gotowe było wyskoczyć z piersi, jak do najbliższej osoby albo jak do cudu.<br>Stałem tak chyba z kwadrans. Zamroczyło mnie wprost. Robiło się jednak niemożliwie gorąco. Skręciłem w prawo. Schroniłem się w cień, pod kolumnadę Berniniego. Potem w via della Porta Angelicą i dałej, i dalej, viale Vaticano, <page nr=14> które okalało cały jego obszar: Po jedriej stronie mając wysokic mury, z rzadka poprzebijane bramami, a po drugiej smre, spatynowanc wille, otoczone gęstymi, wiekowymi ogrodami, krzaczastymi, zadrzewionymi, prawie bez kwiatów.<br>Wpewnym momencie, minąwszy z dziesięć takich willi