Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
dole i niezatrzymany będę musiał pójść do domu, udając, że zapomniałem o naszej umowie. Bo przecież nie będę czekał, nie będę na nich czekał... Pokręcę się koło bufetu, wejdę na portiernię, zapytam, czy ktoś o mnie nie pytał, i pójdę sobie, pójdę nieodwołalnie i bezradnie do domu, czując jakieś dzikie komedianckie wyrzuty sumienia... Nie mogę przecież zostać, nie mogę na nich czekać, że przyjdą i zaproszą mnie na spotkanie gdzieś, gdzie mnie mają prosić... Przecież nie można świadomie budować takiej piramidy! Dlaczego nie można? Piotr nazywa to moją pychą, moją chorobliwą pychą, i ma rację, ale przecież na dnie tego jest
dole i niezatrzymany będę musiał pójść do domu, udając, że zapomniałem o naszej umowie. Bo przecież nie będę czekał, nie będę na nich czekał... Pokręcę się koło bufetu, wejdę na portiernię, zapytam, czy ktoś o mnie nie pytał, i pójdę sobie, pójdę nieodwołalnie i bezradnie do domu, czując jakieś dzikie komedianckie wyrzuty sumienia... Nie mogę przecież zostać, nie mogę na nich czekać, że przyjdą i zaproszą mnie na spotkanie gdzieś, gdzie mnie mają prosić... Przecież nie można świadomie budować takiej piramidy! Dlaczego nie można? Piotr nazywa to moją pychą, moją chorobliwą pychą, i ma rację, ale przecież na dnie tego jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego