Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
do rękoczynów, ale Marzena tłumaczyła sobie to wszystko przedślubnym stresem.
- Na tydzień przed ślubem zaczęłam się martwić na dobre - przyznaje. - Bałam się, że ślub niczego nie zmieni, że będzie tak jak do tej pory. Kiedy mu o tym powiedziałam, wpadł w histerię. Klękał i przysięgał, że mnie kocha i że kompletnie nie wie, co się z nim dzieje. Wierzyłam mu, ale jego wieczór kawalerski trwał trzy dni. Pojawił się dwie godziny przed ślubem, nieogolony, brudny i na strasznym kacu. W końcu przed ołtarzem powiedziałam tak, ale jednocześnie postanowiłam, że jeśli przez rok nic się nie zmieni, to się z nim rozwiodę
do rękoczynów, ale Marzena tłumaczyła sobie to wszystko przedślubnym stresem.<br>- Na tydzień przed ślubem zaczęłam się martwić na dobre - przyznaje. - Bałam się, że ślub niczego nie zmieni, że będzie tak jak do tej pory. Kiedy mu o tym powiedziałam, wpadł w histerię. Klękał i przysięgał, że mnie kocha i że kompletnie nie wie, co się z nim dzieje. Wierzyłam mu, ale jego wieczór kawalerski trwał trzy dni. Pojawił się dwie godziny przed ślubem, nieogolony, brudny i na strasznym kacu. W końcu przed ołtarzem powiedziałam tak, ale jednocześnie postanowiłam, że jeśli przez rok nic się nie zmieni, to się z nim rozwiodę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego