dysputę, Kaźmierz cały czas baczył,<br>by zasłonić przed wzrokiem Kargula zakorkowane zwiniętymi gałgankami<br>flaszki. Ale Kargulowi wystarczył nos, by poczuć w powietrzu ożywczy<br>zapach.<br> - Coś silnie <orig>brymuchą</> zajeżdża - wykonał głęboki wdech, a chrapy mu<br>się rozdęły jak ogierowi na widok klaczy. Odsunął Pawlaka i idąc za<br>węchem, pochylił się nad konewką. To stamtąd biły te ożywcze wonie.<br>Potrząsnął konewką, a gdy zachlupotało na dnie - rozjaśnił się cały w<br>uśmiechu.<br> - Tak i przyszła pora nasze święto uczcić - zapowiedział uroczyście.<br>- Ty rozlej, Kaźmierz, na <orig>tri</> <orig>palcziki</>, jak to Ruscy mówią, a ja zaraz<br>po kiełbasę do chaty <orig>pokołdybam</> <orig>sia</>...<br> Chłop pije, gdy mu