i promować nowe pokolenie literackie. Niestety, ceny biletów wstępu były takie same jak na spektakle kabaretowe. Juliusz Kydryński, Wojciech Żukrowski i ja mieliśmy poranek inauguracyjny. Nie znalazło się wielu chętnych w owo południe. Było trzydzieści, może czterdzieści osób. Sala zionęła pustką. Konstanty dla wzmocnienia powagi tego eksperymentu podjął się prowadzić konferansjerkę. Był całkiem trzeźwy, zapowiedział Julka i zniknął za kurtyną. Gdy przyszła kolej na moje wystąpienie, był już na dobrym rauszu, ale jakoś poszło. Kiedy ukazał się, aby zarekomendować Żukrowskiego, zdradzał już wyraźnie objawy upojenia alkoholowego. Na domiar złego zaczął przemówienie, w którym obraźliwie potraktował nielicznych słuchaczy, nazywając ich bandą, która