Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
smutnie chłop. Trzymał za
uzdę swego konia, ale koń widać się czegoś przestraszył, bo nagle
wyrwał się i jak dziki skoczył między wozy. Chłop się przewrócił. Ktoś
chciał konia jeszcze złapać, ale tyle zrobił, że bestia przeskoczyła
przez wóz z dzieciakami i wpadła na drogę do kościoła. Niewiele się
namyślając konisko (a ludzie uciekali na wszystkie strony jak muchy,
kiedy machniesz ręką) wpadł prosto w otwarte drzwi kościoła. Tam było
trochę bab. Widząc wściekłego bydlaka, pomyślały pewnie, że Belzebub
albo co, i takiego wrzasku narobiły, że koń ze zdumienia stanął nagle
jak słup. A w kościele posadzka przez wiele lat używana
smutnie chłop. Trzymał za<br>uzdę swego konia, ale koń widać się czegoś przestraszył, bo nagle<br>wyrwał się i jak dziki skoczył między wozy. Chłop się przewrócił. Ktoś<br>chciał konia jeszcze złapać, ale tyle zrobił, że bestia przeskoczyła<br>przez wóz z dzieciakami i wpadła na drogę do kościoła. Niewiele się<br>namyślając konisko (a ludzie uciekali na wszystkie strony jak muchy,<br>kiedy machniesz ręką) wpadł prosto w otwarte drzwi kościoła. Tam było<br>trochę bab. Widząc wściekłego bydlaka, pomyślały pewnie, że Belzebub<br>albo co, i takiego wrzasku narobiły, że koń ze zdumienia stanął nagle<br>jak słup. A w kościele posadzka przez wiele lat używana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego