moje, rubiny<br>rozkradli, gdy księżyc zgasł;<br><br>zostały mi tylko zmarszczki,<br>ach! byle szmer mnie straszy!<br>zatańczę wam gniewny taniec<br>wokół klombu ostatni raz...''<br><br>Coda<br><br>Heeej!<br>pogubiły się rubiny<br>i szmaragdy tej dziewczyny...<br>Heeej!<br><br>Liść za liściem ogniem błysnął,<br>ranek przyszedł, wiatr i sen.<br><br>Pod okapem zasnął gacek,<br>z klombu prysły konstelacje,<br>poginęły, odfrunęły<br>do swych starodawnych stron.<br><br>III<br><br><tit>NOCNY TESTAMENT</><br><br>Ja, Konstanty, syn Konstantego,<br>zwany w Hiszpanii mistrzem Ildefonsem,<br>będąc niespełna rozumu,<br>piszę testament przy świecach.<br><br>Ćmy się, zaznaczam, kręcą przy lichtarzach<br>i drżą, i ręka mi drży -<br>a więc majstrowi, co lichtarze stwarzał,<br>zapisuję czerwcowe ćmy.<br><br>Jeśli kiedy go rozwlecze