czasów po Wiecznym Mieście biegali nadzy kapłani i bili napotkanych przechodniów rzemieniami, a Marek Antoniusz od roku stał na czele nowego collegium takich właśnie kapłanów. Był jednak również konsulem, jednym z dwóch najważniejszych ludzi w państwie. Tymczasem nagi Antoniusz wskoczył na mównicę, podbiegł do Juliusza Cezara, z którym dzielił urząd konsula, i nałożył na jego skronie królewski diadem. Wedle <name type="person">Appiana</> tylko kilka osób zaklaskało, większość jęknęła przerażona i wstrzymała oddech. Diadem był łatwo rozpoznawalnym atrybutem królów greckiego Wschodu, symbolem monarchii, nie do pogodzenia z ustrojem rzymskiej republiki. Dopiero gdy Cezar, po długim zwlekaniu, ów szczególny rekwizyt wreszcie odrzucił, tłum wybuchnął entuzjazmem