Velkopopovickim kozle? Na wszystkie te - nie muszę dodawać, że i na wszystkie równie istotne inne pytania - w książce Moniki Zgustovej próżno szukać odpowiedzi. Niestety - jak się pisze żywot pisarza, który był też równie jak jego literatura natchnionym piwoszem, należy w takiej pracy prócz tytułów napisanych przezeń dzieł podać też tytuły konsumowanych przezeń przez całe życie piw. Z zadania tego autorka - daję teraz słynną morderczą pointę - otóż z zadania tego autorka w najlepszym wypadku wywiązała się połowicznie.<br>PS. Chwalę tłumaczkę, bo na to zasługuje, nie jest ona wszakże całkiem wolna od grzechu. Nie rozumiem np., po co na str. 211 tytuł powieści