szwach. U pani Różdżkowskiej panowała jakaś taka atmosfera, że wszyscy walili do niej, jak do rodziny, zarówno miejscowi, jak i przejeżdżający szosą. Nie miała koncesji i oficjalnie nie prowadziła sprzedaży alkoholu, ale faktycznie spożycie było wysokie i w związku z tym zapotrzebowanie. Za pośrednictwem Moszka, matka została stałym dostawcą, cały kontyngent alkoholu zaraz w dniu zakupu wędrował do tej pani.<br>Natomiast lokal, w którym obecnie znajdował się Angus, położony przy ul Wspólnej, równoległej do szosy i odległej niecały kilometr na północ, przez cały sierpień był zamknięty, a od początku września, w szafkach i na bufecie ustawiono kilka paczek landrynek i butelek