Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
pana Piotra? Pewne było, że panicza Reinmara nie ruszy. To raz. A dwa...
- Co, dwa?
- Naprawdę myślałem... - Tybald Raabe odchrząknął kilka razy. - Co tu gadać... Pewien niemalżem był, że to właśnie wy obrobiliście kolektora na Ściborowej Porębie.
- A kto go obrobił?
- A to nie wy?
- Ty prosisz się, bratku, o kopa w zad. Dobra, powiedz, jak tobie się udało ujść z napadu?
- Jak? - pomroczniał goliard. - A biegiem! Nogami ostro przebierałem. I nie oglądałem się, choć z tyłu wołali: "Ratunku!".
- Ucz się, Reinmarze.
- Uczę się co dnia - uciął Reynevan. - A inni, Tybaldzie? Co stało się tam z innymi? Z kolektorem? Z franciszkanami
pana Piotra? Pewne było, że panicza Reinmara nie ruszy. To raz. A dwa...<br>- Co, dwa?<br>- Naprawdę myślałem... - Tybald Raabe odchrząknął kilka razy. - Co tu gadać... Pewien niemalżem był, że to właśnie wy obrobiliście kolektora na Ściborowej Porębie. <br>- A kto go obrobił?<br>- A to nie wy?<br>- Ty prosisz się, bratku, o kopa w zad. Dobra, powiedz, jak tobie się udało ujść z napadu?<br>- Jak? - pomroczniał goliard. - A biegiem! Nogami ostro przebierałem. I nie oglądałem się, choć z tyłu wołali: "Ratunku!". <br>- Ucz się, Reinmarze.<br>- Uczę się co dnia - uciął Reynevan. - A inni, Tybaldzie? Co stało się tam z innymi? Z kolektorem? Z franciszkanami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego