którą czuć było brudnym garnkiem, <br>i gdyby mógł, nie wróciłby tam więcej, do tych pokojów nigdy nie sprzątanych, <br>pełnych czadu i swędu. Przed dwudziestu laty ożenił się z panną, która wyglądała <br>jak bóstwo i którą marna egzystencja zmieniła w, jędzę. Mając przez pierwsze <br>lata na utrzymanie domu niewiele ponad sto koron, ratował się długami, które <br>pożerały każdą podwyżkę pensji. W trzecim roku przyszło na świat dziecko, które <br>urodziło się bez krzyku, żyło parę dni wodząc oczyma po zakopconym suficie i <br>umarło nie wydawszy głosu, jakby spostrzegło, że nie ma tu dla niego miejsca. <br>Rojkwa odprawiła służącą, w nadziei, że własną pracą