kierunek. Obejrzałem się, a nie widząc nikogo za sobą, spojrzałem do góry i właśnie - zobaczyłem.<br>Stał na górnej półce środkowej części kredensu i obserwował pole walki przez długą lunetę. I co najistotniejsze: od razu go poznałem.<br>Miał na sobie podobną do mojej kurteczkę z białymi mankietami i wyłożonym kołnierzem w koronki, na który spływała lekko posrebrzona broda. Zupełnie tak, jak na obrazkach książek przeze mnie pochłanianych. Bo matka moja pieściła <gap>. Ojciec, zanim przystąpił do czytania, zaglądał książce "pod ogon", żeby przekonać się, czy autor nie postąpił zbyt okrutnie ze swoimi bohaterami, i jeśli skończyło się dla nich źle, książkę odkładał, woląc