wybłyszczone na lustro, gruby dywan, fotele, okrągły stoliczek. Biurko zupełnie puste, tylko złoty zestaw utensyliów do pisania i marmurowa statuetka partyzanta z rozmachem rzucającego granat gdzieś w kąt gabinetu sekretarza. Jedyną ozdobą, poza partyzantem, było duże popiersie Lenina na postumencie ustawionym w rogu gabinetu, stanowiącym rodzaj ołtarzyka, no i portrety koryfeuszy ludzkości na ścianach oprawione w złocone ramy. <br>Sekretarz, jak na swoją tuszę i wiek, wyjątkowo sprężyście podniósł się ze swojego fotela, przeszedł do okrągłego stolika i milcząco wskazał mi miejsce zapraszającym ruchem. Nie było widać tego stetryczenia, jakie mnie zaszokowało w czasie pamiętnego zebrania. Może wyzdrowiał, a może przeszedł rumuńską