Typ tekstu: Rozmowa bezpośrednia
Tytuł: Rozmowa o zwierzętach, o polowaniu, o sąsiadach
Rok powstania: 1999
i niech leży. Jedziem do domu. My mamy chleb, my nie musimy ten u niego tu pracować. I wzięłam grabki, zagrabiłam tę drogę i poszłam. No i skończyło się - on pojechał. Już się nie odzywał. Przyjechali my do domu, mówię: niech sobie ściąga. Będzie pan ściągał sam pazurami, mówię.
- Trafiła kosa na kamień.
- A, no pani, jeszcze z nim nie dawało, może z nim ostrzejsza. A co to przeżywać, jak ja z tym zrobię porządek, no inaczej nie szło, bo jakby szło, to wie pani, by tam, no ale się nie mogło nawrócić, musieli my wyjść, wyjechać na drogę, tak i
i niech leży. &lt;dialect&gt;Jedziem&lt;/&gt; do domu. My mamy chleb, my nie musimy ten &lt;vocal desc="umr"&gt; u niego tu pracować. I wzięłam grabki, zagrabiłam tę drogę i poszłam. No i skończyło się - on pojechał. Już się nie odzywał. Przyjechali my do domu, mówię: niech sobie ściąga. Będzie pan ściągał sam pazurami, mówię.&lt;/&gt;<br>&lt;WHO2&gt;- Trafiła kosa na kamień.&lt;/&gt;<br>&lt;WHO1&gt;- A, no pani, jeszcze z nim nie dawało, może &lt;gap&gt; z nim ostrzejsza. A co to przeżywać, jak ja z tym zrobię porządek, no inaczej nie szło, bo jakby szło, to wie pani, by tam, no ale się nie mogło nawrócić, musieli my wyjść, wyjechać na drogę, tak i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego