Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
po schwytaniu każę Rience'owi wyłupić jej jedno z tych wielkich zielonych ocząt. Palcami. Tymi palcami, jak to on zwykł mówić. Milczysz, Yennefer? A czy wiesz, że i tobie mam ochotę wyrwać oko? Albo obydwoje oczu?
Wbijał jej grube igły w żyły na wierzchu dłoni. Niekiedy nie trafiał, kłuł aż do kości. Yennefer zaciskała zęby.
- Narobiłaś mi kłopotów. Zmusiłaś do oderwania się od pracy. Naraziłaś na ryzyko. Pchając się tą łódką na Głębię Sedny, pod mój Wsysacz... Echo naszego krótkiego pojedynku było silne i dalekie, mogło obić się o wścibskie i niepowołane uszy. Ale nie mogłem się powstrzymać. Myśl, że będę cię
po schwytaniu każę Rience'owi wyłupić jej jedno z tych wielkich zielonych ocząt. Palcami. Tymi palcami, jak to on zwykł mówić. Milczysz, Yennefer? A czy wiesz, że i tobie mam ochotę wyrwać oko? Albo obydwoje oczu?<br>Wbijał jej grube igły w żyły na wierzchu dłoni. Niekiedy nie trafiał, kłuł aż do kości. Yennefer zaciskała zęby. <br>- Narobiłaś mi kłopotów. Zmusiłaś do oderwania się od pracy. Naraziłaś na ryzyko. Pchając się tą łódką na Głębię Sedny, pod mój Wsysacz... Echo naszego krótkiego pojedynku było silne i dalekie, mogło obić się o wścibskie i niepowołane uszy. Ale nie mogłem się powstrzymać. Myśl, że będę cię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego