Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
brakowało połowy klawiszy. Koleżka zbliżył się do fortepianu. Spojrzał i spanikowany cofnął ręce. Typek cierpiący na ból głowy zostawił panienkę, doskoczył do melancholijnego fortepianisty.

- Taka sytuacja - westchnął rozdzierająco. - Musimy grać na tych klawiszach, jakie jeszcze zostały!

Wiem, pamiętam: niezinterpretowany sen to jak niewysłany list. Po przebudzeniu starałem się zinterpretować nadranny koszmarek: to wybitni politycy lewicy Janik i Dyduch spotkali się przed grudniowym spędem SLD.

Śniłem dalej jawę: Muzeum Narodowe. Przewodnik oprowadza wycieczkę:

- Tutaj mamy - wyjaśnia - kolekcję portretów postaci, o których było głośno. Widzimy więc Sobieskiego pod Wiedniem, Kościuszkę pod Racławicami i Pęczaka pod kluczem.

Jest prawem snu, że nie dba o
brakowało połowy klawiszy. Koleżka zbliżył się do fortepianu. Spojrzał i spanikowany cofnął ręce. Typek cierpiący na ból głowy zostawił panienkę, doskoczył do melancholijnego &lt;orig&gt;fortepianisty&lt;/&gt;.<br><br>- Taka sytuacja - westchnął rozdzierająco. - Musimy grać na tych klawiszach, jakie jeszcze zostały!<br><br>Wiem, pamiętam: niezinterpretowany sen to jak niewysłany list. Po przebudzeniu starałem się zinterpretować nadranny &lt;orig&gt;koszmarek&lt;/&gt;: to wybitni politycy lewicy Janik i Dyduch spotkali się przed grudniowym spędem SLD.<br><br>Śniłem dalej jawę: Muzeum Narodowe. Przewodnik oprowadza wycieczkę:<br><br>- Tutaj mamy - wyjaśnia - kolekcję portretów postaci, o których było głośno. Widzimy więc Sobieskiego pod Wiedniem, Kościuszkę pod Racławicami i Pęczaka pod kluczem.<br><br>Jest prawem snu, że nie dba o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego