światełko. Nie stopu, pozycyjne.<br>Mój pierwszy kontakt z odnośnymi służbami miał miejsce na drugim roku. Składałam podanie o paszport do krajów kapitalistycznych, kk, nowej Kakanii. Dostałam bez przeszkód. Pojechałam, wróciłam, trzeba było oddać paszport, żeby gdzieś nie zawieruszył się w domu. Wąsaty mężczyzna w skórzanej końskiej marynarce narzuconej na tenisową koszulkę podsunął mi krzesło. - Herbata? - nagle zaproponował. W rogu pokoju na krześle stał ceramiczny, trochę obtłuczony dzbanek, podłączany do prądu. - Tu nie kosztuje funta. - Dostałam herbatę w szklance. Piliśmy przez chwilę w milczeniu, nabierając śmiałości. - I co, była pani? - zapytał. - Byłam - odpowiedziałam. - I co pani widziała? - Co widziałam? Jak to, co