Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Super Express
Nr: 20/2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
spotykamy się na górce pod dębem". Biegliśmy, strzelali za nami. "Kałasz" brzmiał wtedy zupełnie inaczej, niż gdy sam strzelałem. Przez te parę sekund przypomniało mi się wszystko, czego uczyli na szkoleniu: biec zygzakiem, paść, zrobić koziołka...

Kot na ratunek

Drugi raz życie Limanowskiego było poważnie zagrożone w Kuwejcie. Uratował go kot. - Przed wyjazdem na pustynię sprawdzałem samochód: czy jest powietrze, woda, czy mamy apteczkę. Zauważyłem flaka, położyłem się pod autem, odkręcam koło, a tu idzie skorpion. Znieruchomiałem. Patrzę, na drodze skorpiona stoi nasz kot Leonidas. Skorpion ukąsił Leonidasa, i to mnie uratowało. Jechałem z kotem 150 km do lekarza po odtrutkę
spotykamy się na górce pod dębem". Biegliśmy, strzelali za nami. &lt;orig&gt;"Kałasz"&lt;/&gt; brzmiał wtedy zupełnie inaczej, niż gdy sam strzelałem. Przez te parę sekund przypomniało mi się wszystko, czego uczyli na szkoleniu: biec zygzakiem, paść, zrobić koziołka...<br><br>&lt;tit&gt;Kot na ratunek&lt;/&gt;<br><br>Drugi raz życie Limanowskiego było poważnie zagrożone w Kuwejcie. Uratował go kot. - Przed wyjazdem na pustynię sprawdzałem samochód: czy jest powietrze, woda, czy mamy apteczkę. Zauważyłem flaka, położyłem się pod autem, odkręcam koło, a tu idzie skorpion. Znieruchomiałem. Patrzę, na drodze skorpiona stoi nasz kot Leonidas. Skorpion ukąsił Leonidasa, i to mnie uratowało. Jechałem z kotem 150 km do lekarza po odtrutkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego