Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
jesteś siódmy.
Salwa zaciągnął się głęboko. Bardzo chciał, aby dym przeniknął całe ciało, wszedł w nie do głębi. - Mówisz, białe niedźwiedzie - wykrztusił, kłąb dymu wypadł z ust.
- Tak mówią ważniejsi, co może prosty człowiek - przyznał Konstanty i podniósł się, teraz to już naprawdę musiał iść. Lewą ręką zręcznie zapinał guziki kożuszka, a prawą kręcił w powietrzu nieregularne kółka.
- To ile mam czasu? - zapytał Salwa.
- Już ci mówiłem, dwa dni, ale ja bym i na tyle nie liczył.
- Masz rację, trzeba mi stąd wiać, mam chrzestną w Częstochowie, zaczepię się u niej na jakiś czas, a potem spróbuję na zachodzie, ludzie mówią
jesteś siódmy.<br>Salwa zaciągnął się głęboko. Bardzo chciał, aby dym przeniknął całe ciało, wszedł w nie do głębi. - Mówisz, białe niedźwiedzie - wykrztusił, kłąb dymu wypadł z ust. <br>- Tak mówią ważniejsi, co może prosty człowiek - przyznał Konstanty i podniósł się, teraz to już naprawdę musiał iść. Lewą ręką zręcznie zapinał guziki kożuszka, a prawą kręcił w powietrzu nieregularne kółka.<br>- To ile mam czasu? - zapytał Salwa.<br>- Już ci mówiłem, dwa dni, ale ja bym i na tyle nie liczył.<br>- Masz rację, trzeba mi stąd wiać, mam chrzestną w Częstochowie, zaczepię się u niej na jakiś czas, a potem spróbuję na zachodzie, ludzie mówią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego