Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Moja bratanica jest umierająca! Przyślijcie karetkę, natychmiast! Nie, nie wiem, co jej się stało, wygląda na poparzoną. Tak, podaję adres: Mickiewicza sześć. Błagam, pospieszcie się!
- Tę pacjentkę z pewnością będziemy długo pamiętali, bo coś takiego się po prostu nie zdarza - wspomina dyspozytorka pogotowia ratunkowego w piętnastotysięcznym B., położonym na wschodnim krańcu Polski. - Wyglądała jak rozżarzony pogrzebacz wyjęty prosto z ognia. Jakby tego było mało, widać też było świeże ślady pobicia, sińce i krwiaki. Kazimierz Gąsowski, na którego wezwanie posłałam po nią karetkę, miał rację: liczyła się każda minuta i gdyby pomoc nie nadeszła szybko, ta kobieta mogła umrzeć...
- Przyjęliśmy ją późnym
Moja bratanica jest umierająca! Przyślijcie karetkę, natychmiast! Nie, nie wiem, co jej się stało, wygląda na poparzoną. Tak, podaję adres: Mickiewicza sześć. Błagam, pospieszcie się!&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Tę pacjentkę z pewnością będziemy długo pamiętali, bo coś takiego się po prostu nie zdarza&lt;/&gt; - wspomina dyspozytorka pogotowia ratunkowego w piętnastotysięcznym B., położonym na wschodnim krańcu Polski. &lt;q&gt;- Wyglądała jak rozżarzony pogrzebacz wyjęty prosto z ognia. Jakby tego było mało, widać też było świeże ślady pobicia, sińce i krwiaki. Kazimierz Gąsowski, na którego wezwanie posłałam po nią karetkę, miał rację: liczyła się każda minuta i gdyby pomoc nie nadeszła szybko, ta kobieta mogła umrzeć...&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Przyjęliśmy ją późnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego