chłop, czapkę zachował starą, wyszmelcowaną uszankę. Z kieszeni wiatrówki wystawały reniferowe rękawiczki. Ten to umie zadbać o siebie - pomyślał z podziwem i zazdrością Jassmont.<br>- Jakim cudem? - zapytał Jassmont, zamiast się przywitać.<br>Konstanty podszedł, mówił konfidencjonalnie, wziął Jassmonta za rękę. - Ciszej, po co tyle krzyku, oczu nie masz, nie widzisz, że kradzione? Nie myśl o zapłacie, no, słowo się rzekło, i furmanka pod domem.<br>- Jak to, zapłacone? <br>- Jak zapłacone, to zapłacone. Niech ci będzie, że my mamy z Różą stare rachunki, to ci powinno wystarczyć za całe wyjaśnienie.<br>- Oj, Konstanty, ty coś kręcisz, jakie wy macie stare rachunki, gadaj.<br>- Spokojnie, wszystko w