Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
przecież
jednym z niewielu stałych klientów, ale gdzie tam. Znielubił
wtedy babę doszczętnie. Siedzi za ladą z ciastkami
podobna do wielkiego nietoperza, sczerniała w mroku nory, skurczona,
już nawet bezwonna. Od siódmej rano do dziewiątej wieczorem.
Niech ją licho porwie! Przyrosła pewnie do krzesła.
I po co jej ten cały kram?
Któregoś dnia, sam nie wie, dlaczego to zrobił; odliczając
cztery złote powiedział więcej, niż było potrzeba:
- To dla psa. Taki jeden... Chcę, żeby
poszedł ze mną.
Nie drgnęła.
Zły był, że się odezwał, ale wbrew tej złości
uzupełnił:
- Lubię psy. Pani też?
Ptasia głowa poruszyła się chybotliwie, brązowa powieka
poszła
przecież <br>jednym z niewielu stałych klientów, ale gdzie tam. Znielubił <br>wtedy babę doszczętnie. Siedzi za ladą z ciastkami <br>podobna do wielkiego nietoperza, sczerniała w mroku nory, skurczona, <br>już nawet bezwonna. Od siódmej rano do dziewiątej wieczorem. <br>Niech ją licho porwie! Przyrosła pewnie do krzesła. <br>I po co jej ten cały kram?<br>Któregoś dnia, sam nie wie, dlaczego to zrobił; odliczając <br>cztery złote powiedział więcej, niż było potrzeba:<br>- To dla psa. Taki jeden... Chcę, żeby <br>poszedł ze mną.<br>Nie drgnęła.<br>Zły był, że się odezwał, ale wbrew tej złości <br>uzupełnił:<br>- Lubię psy. Pani też?<br>Ptasia głowa poruszyła się chybotliwie, brązowa powieka <br>poszła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego