Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
sypialni naszej
ni z tego, ni z owego pojawiły się ogromne ilości
sadzy. Fruwała po pokoju, opadając na czystą pościel
i bieliznę. Gdy jeden z Adamów usiadł na otomanie,
rozdarł sobie spodnie, gdyż z otomany sterczały ostre
gwoździe.

Krzesła ktoś złośliwie wysmarował klejem. W łazience
nie wiadomo kto poodkręcał wszystkie krany i woda zalała
nie tylko całą łazienkę, ale i kuchnię, wskutek
czego pan Kleks musiał włożyć na nogi głębokie
kalosze.

Nie mogliśmy w żaden sposób ustalić, kto tu jest
winowajcą. Byliśmy wściekli, że cała nasza praca
idzie na marne, i podejrzliwie spoglądaliśmy jeden na drugiego.

Po południu jednak bomba wreszcie
sypialni naszej <br>ni z tego, ni z owego pojawiły się ogromne ilości <br>sadzy. Fruwała po pokoju, opadając na czystą pościel <br>i bieliznę. Gdy jeden z Adamów usiadł na otomanie, <br>rozdarł sobie spodnie, gdyż z otomany sterczały ostre <br>gwoździe.<br><br>Krzesła ktoś złośliwie wysmarował klejem. W łazience <br>nie wiadomo kto poodkręcał wszystkie krany i woda zalała <br>nie tylko całą łazienkę, ale i kuchnię, wskutek <br>czego pan Kleks musiał włożyć na nogi głębokie <br>kalosze.<br><br>Nie mogliśmy w żaden sposób ustalić, kto tu jest <br>winowajcą. Byliśmy wściekli, że cała nasza praca <br>idzie na marne, i podejrzliwie spoglądaliśmy jeden na drugiego.<br><br>Po południu jednak bomba wreszcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego