Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
panie poruczniku, i kwita.
- A co z pani synem?
- Wyjechał zimą do Buzułuku do wojska i zdążyli już go wysłać do Anglii, sama nie wiem, po co.
- O, proszę. To może być argument, że pani ma syna w polskim wojsku. Na tę przepustkę mógłbym zabrać tylko panią. Miałem w "Europejskiej" kredyt, którego prędko się nie zapomina, pani Ziuto.
- Sama nie pojadę. Panie poruczniku, myśmy od samego Grodna... od chwili, kiedy nas wpakowano do towarowych wagonów, byli zawsze razem... W doli i niedoli, w głodzie i chłodzie. Jak Bóg dał. W Grodnie nie znaliśmy się z bliska, ale teraz stanowimy jedną rodzinę
panie poruczniku, i kwita.<br>- A co z pani synem?<br>- Wyjechał zimą do Buzułuku do wojska i zdążyli już go wysłać do Anglii, sama nie wiem, po co.<br>- O, proszę. To może być argument, że pani ma syna w polskim wojsku. Na tę przepustkę mógłbym zabrać tylko panią. Miałem w "Europejskiej" kredyt, którego prędko się nie zapomina, pani Ziuto.<br>- Sama nie pojadę. Panie poruczniku, myśmy od samego Grodna... od chwili, kiedy nas wpakowano do towarowych wagonów, byli zawsze razem... W doli i niedoli, w głodzie i chłodzie. Jak Bóg dał. W Grodnie nie znaliśmy się z bliska, ale teraz stanowimy jedną rodzinę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego