Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Tak zapamiętam ląd na dwa miesiące, może na dłużej. Ostatnie spojrzenie na japońską ziemię. Wzgórza, wznoszące się niespokojnie w niebo, przedwiosenna bladość i ogrom wody otaczającej ze wszystkich stron wyspy. Japonia...
Z nastaniem nocy składamy się na właściwy kurs, na wschód. Skala kompasu powoli lezie, ustawiając się cyfrą 90 na kresce. Tak będę trzymał lub ściślej usiłował, starał się czy wręcz marzył o takim trzymaniu przez dwa miesiące samotności. Niech i tak będzie.
Tymczasem, mając wiatr z południowego wschodu, muszę piłować ostro, z przeraźliwym hukiem tłukąc kadłubem o fale i wzniecając strumienie wody zalewającej jacht. Woda ta wszystkimi sposobami, wszystkimi szparami
Tak zapamiętam ląd na dwa miesiące, może na dłużej. Ostatnie spojrzenie na japońską ziemię. Wzgórza, wznoszące się niespokojnie w niebo, przedwiosenna bladość i ogrom wody otaczającej ze wszystkich stron wyspy. Japonia...<br> Z nastaniem nocy składamy się na właściwy kurs, na wschód. Skala kompasu powoli lezie, ustawiając się cyfrą 90 na kresce. Tak będę trzymał lub ściślej usiłował, starał się czy wręcz marzył o takim trzymaniu przez dwa miesiące samotności. Niech i tak będzie.<br> Tymczasem, mając wiatr z południowego wschodu, muszę piłować ostro, z przeraźliwym hukiem tłukąc kadłubem o fale i wzniecając strumienie wody zalewającej jacht. Woda ta wszystkimi sposobami, wszystkimi szparami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego