Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Sto razy zdążył przekląć swoją decyzję ucieczki z Lengorchii.
Na niebie rozsypały się podłużne plamki - znajome kształty smoków, którym odległość odbierała konkretne barwy i wyraźne kontury. Przyglądaliśmy się temu bez niepokoju. Nawet Myszka i najbardziej nerwowi członkowie załogi zdążyli przyzwyczaić się do tego widoku. Smoki zbliżały się, tańcząc w powietrzu, kreśląc na niebie zawiłe pętle. Było to największe stado, jakie widzieliśmy do tej pory. Rozdzieliły się na dwie grupy, omijając galeotę po obu stronach. Gibkie ciała śmigały całkiem niedaleko - czarne, stalowosiwe, brązowe i rudawe, białe jak mleko... Przez ogromne skrzydła przeświecał blask słoneczny, barwiąc je na złocistoróżowo.
Nagle jeden ze smoków
Sto razy zdążył przekląć swoją decyzję ucieczki z Lengorchii. <br>Na niebie rozsypały się podłużne plamki - znajome kształty smoków, którym odległość odbierała konkretne barwy i wyraźne kontury. Przyglądaliśmy się temu bez niepokoju. Nawet Myszka i najbardziej nerwowi członkowie załogi zdążyli przyzwyczaić się do tego widoku. Smoki zbliżały się, tańcząc w powietrzu, kreśląc na niebie zawiłe pętle. Było to największe stado, jakie widzieliśmy do tej pory. Rozdzieliły się na dwie grupy, omijając galeotę po obu stronach. Gibkie ciała śmigały całkiem niedaleko - czarne, stalowosiwe, brązowe i rudawe, białe jak mleko... Przez ogromne skrzydła przeświecał blask słoneczny, barwiąc je na złocistoróżowo. <br>Nagle jeden ze smoków
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego