Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
rozpłomieniało się z wolna i blask rozrzedzał purpurę i wydobywał jednolitą złotą barwę porażającą wzrok,
i pociąg toczył się wzdłuż kanału torem ułożonym niemal równolegle, i te dwie linie przecinały równinę tak doskonale, że nie ulegało wątpliwości, iż są dziełem człowieka, który stworzył je sam dla własnego pożytku i wygody, kreśląc je na piasku jaskrawym błękitem wody i chłodnym połyskiem stali,
możemy więc wspominać tę podróż, bo tu, na morzu, statek wrzyna się w bryły mgły, w te ulotne góry lodowe, bezszelestnie, i zapada zmrok, tę podróż sprzed kilku tygodni, tam, w całej okazałości afrykańskiego dnia,
i słuchamy naszego opiekuna, i
rozpłomieniało się z wolna i blask rozrzedzał purpurę i wydobywał jednolitą złotą barwę porażającą wzrok,<br>i pociąg toczył się wzdłuż kanału torem ułożonym niemal równolegle, i te dwie linie przecinały równinę tak doskonale, że nie ulegało wątpliwości, iż są dziełem człowieka, który stworzył je sam dla własnego pożytku i wygody, kreśląc je na piasku jaskrawym błękitem wody i chłodnym połyskiem stali,<br>możemy więc wspominać tę podróż, bo tu, na morzu, statek wrzyna się w bryły mgły, w te ulotne góry lodowe, bezszelestnie, i zapada zmrok, tę podróż sprzed kilku tygodni, tam, w całej okazałości afrykańskiego dnia,<br>i słuchamy naszego opiekuna, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego