Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
jeńców psychologią. Więc weźmy się do tego jak trzeba. Koniec nitki w rękę i kierunek kłębek.
- Pan to mówi poważnie? - Chyba ją rozbawił. - Mamy bawić się w detektywów? My? Po to pan przyjechał?
- Przyjechałem, by nie trafić do więzienia za odmowę stawiennictwa. Już nie pamiętasz? - Wytrzymała jego spojrzenie. - Mogę udawać kretyna, co mi nieźle wychodzi, albo robić coś pożytecznego.
- Najpożyteczniejszy pan będzie jako ekspert. Niczego więcej się od pana nie oczekuje.
- Się - powtórzył. - A ty, czego ty oczekujesz?
Zwlekała z odpowiedzią, bawiąc się sznurówką.
- Jestem drugorzędnym członkiem dużego zespołu. Nie ma znaczenia, czego oczekuję.
- Wiesz co? - Dźwignął się, stanął obok tapczanu
jeńców psychologią. Więc weźmy się do tego jak trzeba. Koniec nitki w rękę i kierunek kłębek.<br>- Pan to mówi poważnie? - Chyba ją rozbawił. - Mamy bawić się w detektywów? My? Po to pan przyjechał?<br>- Przyjechałem, by nie trafić do więzienia za odmowę stawiennictwa. Już nie pamiętasz? - Wytrzymała jego spojrzenie. - Mogę udawać kretyna, co mi nieźle wychodzi, albo robić coś pożytecznego.<br>- Najpożyteczniejszy pan będzie jako ekspert. Niczego więcej się od pana nie oczekuje.<br>- Się - powtórzył. - A ty, czego ty oczekujesz?<br>Zwlekała z odpowiedzią, bawiąc się sznurówką.<br>- Jestem drugorzędnym członkiem dużego zespołu. Nie ma znaczenia, czego oczekuję.<br>- Wiesz co? - Dźwignął się, stanął obok tapczanu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego