Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
poziomki pijane, już dawno w poziomie, gadały do obrażonych głuchych mchów, huby szeptały czułe kłamstwa popękanym z próżności korom. Do tego komary! Uwijały się jak starzy kelnerzy, jak wiecznie spóźnieni garsons, roznosząc od stołu do stołu ciepłą krew. Krew Martynki, czystą, jeszcze dziewczęcą, krew Soso, przepaloną nikotyną i bośniacką wojną, krew Bociana, jeszcze nie ślubną, rozwodnioną tęsknotą za katoliczką, no i krew Zygmuntową - pomieszaną z chmielem, niedawną śpiączką i czarnymi krwinkami Szatana. Taka orgia! Taki bal!
A naprzeciw jezioro - jak czarna wdowa - rozsiadło się milcząco wśród drzew i biło w nich parującym ciepłem. Zygmunt rozglądał się wokoło, nic nie widząc. Martynka
poziomki pijane, już dawno w poziomie, gadały do obrażonych głuchych mchów, huby szeptały czułe kłamstwa popękanym z próżności korom. Do tego komary! Uwijały się jak starzy kelnerzy, jak wiecznie spóźnieni garsons, roznosząc od stołu do stołu ciepłą krew. Krew Martynki, czystą, jeszcze dziewczęcą, krew Soso, przepaloną nikotyną i bośniacką wojną, krew Bociana, jeszcze nie ślubną, rozwodnioną tęsknotą za katoliczką, no i krew Zygmuntową - pomieszaną z chmielem, niedawną śpiączką i czarnymi krwinkami Szatana. Taka orgia! Taki bal!<br>A naprzeciw jezioro - jak czarna wdowa - rozsiadło się milcząco wśród drzew i biło w nich parującym ciepłem. Zygmunt rozglądał się wokoło, nic nie widząc. Martynka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego