Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
szyszki. A oni tu pod świerkiem systematycznie, dysząc z wysiłku, tratowali Polka. Kiedy przestał zasłaniać się rękami, odeszli na bok i usiedli, żeby odpocząć.
- O Jezu, jak mnie wszystko boli - stęknął Strupel.
- Dosunął nam, taki syn, fakt.
- Jemu też starczy - powiedział generał, trzymając chusteczkę przy nosie.
- Ale zajadły. Jak zobaczył krew, myślałem, że nas pozabija.
- Oni wszyscy tacy. U nich na dole co wieczorynka, to trup.
- Cały kołnierz oderwał od koszuli, żeby go na rojsty. Pułkownik Rysio był trochę niespokojny. Jak przystało na dobrego szefa sztabu, trzymał się z daleka od bitwy i dlatego zachował przytomność umysłu. Kręcił się więc teraz
szyszki. A oni tu pod świerkiem systematycznie, dysząc z wysiłku, tratowali Polka. Kiedy przestał zasłaniać się rękami, odeszli na bok i usiedli, żeby odpocząć.<br>- O Jezu, jak mnie wszystko boli - stęknął Strupel. <br>- Dosunął nam, taki syn, fakt.<br>- Jemu też starczy - powiedział generał, trzymając chusteczkę przy nosie.<br>- Ale zajadły. Jak zobaczył krew, myślałem, że nas pozabija.<br>- Oni wszyscy tacy. U nich na dole co wieczorynka, to trup.<br>- Cały kołnierz oderwał od koszuli, żeby go na rojsty. Pułkownik Rysio był trochę niespokojny. Jak przystało na dobrego szefa sztabu, trzymał się z daleka od bitwy i dlatego zachował przytomność umysłu. Kręcił się więc teraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego