Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
ze złością. Uśmiecham się przepraszająco.
- No, kurwa, gdzie?! Jazda z powrotem!
Uśmiech natychmiast znika mi z twarzy. Kipi we mnie wściekłość, ale przygryzam wargi. Posłusznie odstępuję od drzwi. Zresztą pewnie na dworze jest zimno, to przecież październik i w piżamie, gdyby nawet udało mi się wyjść, zmarzłbym natychmiast. Tymczasem szatniarz, krewki rencista, nie daje za wygraną. Krzyczy coraz głośniej:
- No już, cholero! Idziesz stąd czy nie, wariacie jeden?!
Coś we mnie pęka. Zresztą mam status chorego. Nic mi zrobić nie mogą. Rzucam się w kierunku szatniarza i zanim zdążył odskoczyć od lady, chwytam go za klapy fartucha.
- Ach ty dziadu! Myślisz
ze złością. Uśmiecham się przepraszająco.<br>- No, kurwa, gdzie?! Jazda z powrotem!<br>Uśmiech natychmiast znika mi z twarzy. Kipi we mnie wściekłość, ale przygryzam wargi. Posłusznie odstępuję od drzwi. Zresztą pewnie na dworze jest zimno, to przecież październik i w piżamie, gdyby nawet udało mi się wyjść, zmarzłbym natychmiast. Tymczasem szatniarz, krewki rencista, nie daje za wygraną. Krzyczy coraz głośniej:<br>- No już, cholero! Idziesz stąd czy nie, wariacie jeden?!<br>Coś we mnie pęka. Zresztą mam status chorego. Nic mi zrobić nie mogą. Rzucam się w kierunku szatniarza i zanim zdążył odskoczyć od lady, chwytam go za klapy fartucha.<br>- Ach ty &lt;orig&gt;dziadu&lt;/&gt;! Myślisz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego