Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
lecz zdecydowany, przyjazny, lecz nie sentymentalny.
- Musiałem wyjść na chwilę. Smolorz miał do mnie ważną sprawę.
Zdawało mu się, że dostrzegł cień zainteresowania w lekko podkrążonych z niewyspania oczach Sophie. Podszedł do niej i oparł delikatnie dłonie na jej ramionach, nie mogąc się nadziwić - po raz nie wiadomo który - ich kruchości. Sophie otrząsnęła się gwałtownie, a Mock splótł ręce na brzuchu.
- Wiem, wiem... Przebaczyłaś mi. Byłaś wspaniałomyślna. Nie powinienem był nigdzie wychodzić. Ani na chwilę. Powinienem był każdą minutę tego wieczoru spędzić z tobą. A potem miała być pierwsza z szeregu nocy, naszych nocy, kiedy nastąpi poczęcie. A tu wyszedłem. Na
lecz zdecydowany, przyjazny, lecz nie sentymentalny.<br>- Musiałem wyjść na chwilę. Smolorz miał do mnie ważną sprawę.<br>Zdawało mu się, że dostrzegł cień zainteresowania w lekko podkrążonych z niewyspania oczach Sophie. Podszedł do niej i oparł delikatnie dłonie na jej ramionach, nie mogąc się nadziwić - po raz nie wiadomo który - ich kruchości. Sophie otrząsnęła się gwałtownie, a Mock splótł ręce na brzuchu.<br>- Wiem, wiem... Przebaczyłaś mi. Byłaś wspaniałomyślna. Nie powinienem był nigdzie wychodzić. Ani na chwilę. Powinienem był każdą minutę tego wieczoru spędzić z tobą. A potem miała być pierwsza z szeregu nocy, naszych nocy, kiedy nastąpi poczęcie. A tu wyszedłem. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego