zmieni,<br>A owe wzgórza - wraz z wiatrami zimy -<br>Na krótki postój ptaków odlotowi...<br><br><br>VII<br><br><tit>Z WIEŻY</><br>Więc nie mów: "tchórzu'' - powiedz: "zamyślony'',<br>Zgaś reflektory, zostaw światła szare.<br>Nie, tyle światła, co wcieka przez szparę<br>Tych groźnych dzwonnic, w których zdjęto dzwony.<br><br>Teraz już czuwam nad całym obszarem<br>Mózgiem bolesnym jak krzew rozstrzelony,<br>Rąk czworo splatam w cztery świata strony,<br>Choć w jednym miejscu, o nóg wsparty - parę.<br><br>A w dole jeszcze gromadką koników,<br>Trąbek świergotem, hosanną uprzęży<br>Przemkną, zawrócą, kurzem zakołują...<br><br>Jak dobrze milczeć, gdy w słabnącym krzyku<br>Mniejsi od muszek, wirując wstępują<br>W nad horyzontem zogromniały księżyc.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>ZUZANNA I STARCY