Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
mięśnie kobiety miękną, jak ramiona obejmują jego szyję.
- To ja - powtórzył cicho.
Podciągnął koszulę Gorady, uniósł się na chwilę, rozpiął pas. Gorada nic jeszcze nie powiedziała, przez cienki len czuł twardniejące sutki. Zapach kobiety oszołomił go. Za długo trwała ta wyprawa, za długo...
Kiedy wszedł w nią po raz pierwszy, krzyknęła cicho i mocniej objęła go udami. Nie próbowała go całować, lekko uchylonymi ustami głęboko chwytała powietrze, a jej oddech, przeciągły i długi, przeszedł w krzyk i wtedy Magwerem wstrząsnęła fala rozkoszy.
*
Tuż przed północą Gorada wstała, żeby dać mu kilka pszennych placków i serwatkę. Nie miała dużych zapasów. Żywność w
mięśnie kobiety miękną, jak ramiona obejmują jego szyję.<br>- To ja - powtórzył cicho.<br>Podciągnął koszulę Gorady, uniósł się na chwilę, rozpiął pas. Gorada nic jeszcze nie powiedziała, przez cienki len czuł twardniejące sutki. Zapach kobiety oszołomił go. Za długo trwała ta wyprawa, za długo...<br>Kiedy wszedł w nią po raz pierwszy, krzyknęła cicho i mocniej objęła go udami. Nie próbowała go całować, lekko uchylonymi ustami głęboko chwytała powietrze, a jej oddech, przeciągły i długi, przeszedł w krzyk i wtedy Magwerem wstrząsnęła fala rozkoszy.<br>*<br>Tuż przed północą Gorada wstała, żeby dać mu kilka pszennych placków i serwatkę. Nie miała dużych zapasów. Żywność w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego