opustoszał, gapie wrócili do swoich domów wczasowych, na obiad, zresztą nie było już na co patrzeć. Na placu został samotny fiat z numerem dwa, stojący jeszcze na specjalnej platformie, na której został przywieziony z Warszawy. Jego kierowca, Stefan Gorczyca, odsypiał w pokoju hotelowym ostry dwutygodniowy trening, który zdążył odbyć, zanim ktokolwiek z zawodników pojawił się na trasie. Gorczyca, kierowca fabryczny FSO, mógł sobie na to pozwolić, fabryka w całości finansowała jego pobyt i koszty treningu oraz startu.<br>Jego pilot, Paweł Skowroński, mimo zmęczenia nie mógł zasnąć, postanowił więc zejść do baru na kawę. Salka była wypełniona po brzegi. Stoliki obsiedli mechanicy