Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
który tymczasem wlazł już na kozioł. - Jazda! Jazda!
Z mostu rozległ się dziki kwik, ogier w barwnym kropierzu strzaskał tam balustradę, razem z jeźdźcem runął do jaru. Reynevan krzyknął co mocy w płucach, chlasnął zaprzęg lejcami, mierzyny wyrwały do przodu, skarbniczek zakolebał się, podskoczył, z wewnątrz, spod szczelnej opony, dobiegł ku wielkiemu zdumieniu Reynevana przeraźliwy pisk. Nie było jednak czasu na dziwienie się. Konie szły galopem, musiał nieźle się starać, by nie spaść z podskakującej mu pod zadkiem deski. Wokół wciąż wrzał zacięty bój, rozlegał się wrzask i szczęk oręża.
Z prawej wyskoczył cwałem ciężkozbrojny bez hełmu, schylił się, usiłując chwycić
który tymczasem wlazł już na kozioł. - Jazda! Jazda! <br>Z mostu rozległ się dziki kwik, ogier w barwnym kropierzu strzaskał tam balustradę, razem z jeźdźcem runął do jaru. Reynevan krzyknął co mocy w płucach, chlasnął zaprzęg lejcami, mierzyny wyrwały do przodu, skarbniczek zakolebał się, podskoczył, z wewnątrz, spod szczelnej opony, dobiegł ku wielkiemu zdumieniu Reynevana przeraźliwy pisk. Nie było jednak czasu na dziwienie się. Konie szły galopem, musiał nieźle się starać, by nie spaść z podskakującej mu pod zadkiem deski. Wokół wciąż wrzał zacięty bój, rozlegał się wrzask i szczęk oręża. <br>Z prawej wyskoczył cwałem ciężkozbrojny bez hełmu, schylił się, usiłując chwycić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego