małej, grubej i ostrej rakiety, mężczyźni popatrzyli po sobie i stało się jasne, że śmiechem raczej nie wybuchną.<br>- Nie gonił was? Nie wołał, nie odjechał? - zapytał starszy. Dziewczyny zgodnie, jak na komendę, pokręciły głowami. - Jest pani pewna, że to broń? Może kamera, teleskop...?<br>- Na ziemi? On to postawił tak - pokazała, kucając i ustawiając niewidzialny przedmiot między ubłoconymi adidasami.<br>- Możemy spisać wasze zeznania - oznajmił młodszy tonem, od którego powiało biurowym skrzypieniem, szelestem miliona papierów i stukaniem dziurkacza. - Tylko musicie nastawić się na parę godzin w komendzie. Straszny ruch się zrobił.<br>Dorota nie wiedziała, co o tym sądzić. Nie chciało jej się wierzyć