płynęły blado-różowe chmury. Ledwo usłyszał wybuch, gdy Niemcy wysadzili w powietrze most.<br>Gdy dym opadł, zaczęli gromadzić się wokół ludzie. Podszedł do niego doktor Totwen.<br>- Ej, chłopie! To się nazywa mieć pecha, co? Ale nie martw się, nic ci nie będzie. Potem wnukom będziesz opowiadał, że postrzeliły cię ostatnie kule wystrzelone w tej wojnie w Zakopanem. Dobrze, że cię tak czysto strzelili przez płuca. Będziesz żył.<br>W szpitalu zrobili mu operację, ale kilka dni później, ledwie przytomnego, obudzili rano i odwieźli do domu dorożką. Jak się okazało, było to zarządzenie nowego komendanta miasta, który kazał się nazywać Potiomkin. Ruscy weszli